|
|
|
|
Mutablesoul
Opozitor
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 16/666 Skąd: z miejsca gdzie ciemno, cicho i ciepło...
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Czw 1:58, 17 Lis 2005 Temat postu: |
|
|
Krasnolud patrzy z namysłem na beczułkę gorzały (a tęga jest pieruńsko) i ostrożnie zabiera zapaloną świecę z regału za kontuarem. Bierze małą,wierzbową miotełkę i owija ją ścierką znalezioną pod blatem kontuaru, po czym ostrożnie nasącza zawiniątko mocnym trunkiem (>55%alc.). Po szybkim przygotowaniu prowizorycznej pochodni daje znak ręką Drakeow'owi aby przeszedł na drugi koniec kontuaru...
-Może jest, a może spietrał przez drzwi kuchenne z pełnymi gaciami! Hehehe... Szanowni goście! Patrząc na bajzel jaki robicie, nie można was nazwać miłymi przyjaciółmi, toteż się nie dziwcie, że nie miał zamiaru z wami wieczerzać! Ha! Właśnie. Byłbym pomyślał, że z was zabójcy, ale coś amatorscy jak widzę. Toteż wydaje mi się, że pan, jak go zwiecie...?
A no tak... Drakeow, przechędożył niedawno jaką białogłowę, może nawet zamężną, a teraz oto gościmy jej wesołą rodzinkę; albo nawet krewkiego mężusia we własnej osobie! Co hę? Nie jest tak przypadkiem?! To też proponuje odłożyć co bardziej nie bezpieczne narzędzia i przy piwku dobić targu, ten, tego, no! Polubownie! Nie sądzicie...?
Dolph odsuwa się trochę od kontuaru, na wypadek gdyby zaraz miał się w niego (kontuar) wbić bełt, po czym nasłuchuje,aby zlokalizować "gości"...
Post został pochwalony 0 razy
|
|