|
|
|
|
moździerz 220mm
LuteWings
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 141
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/666 Skąd: Gdybym to ja wiedział... :P
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Czw 1:49, 15 Gru 2005 Temat postu: |
|
|
Powiem tak...
Coś ostatnio mam chumor kiepskawy...
Smutno mi, do cholery!
Albo powiem inaczej...
Coś życie ostatnio jakieś mdłe...
Smutno mi, do cholery!
No i wogóle...
Coś wychodzi wszystko nie tak...
Smutno mi, do cholery!
Ostatnio...
To była moja mała parafraza dzieła tego tam... wieszcza jednego " border="0" />
Ale to był tylko żart... no dobra nie do końca... coś ostatnio mi jakoś tak nie tak... bo tykam ostatno świat kijem bo się próbuję przekonać jak to jest być normalnym niepopaprańcem. Próboję łapać życie jak kombajny co łapią kury po wioskach no i coś nie tak jest, co ja sie wogle do tego życia mieszam, to jest jakiś pieprzony teatrzyk tanich uczuć...No i wogóle to nic tylko się upić no bo wtedy się wydaje że jest fajno no bo może jest? może widzę życię naprawdę kiedy jestem pijany? Tak jak się mówi to co się naprawdę czuje dopieru jak się schlało... przecierz to jest jakś paranoja No a jak ja nie rozumiem ludzi... jak można być tak głupim życiowo, przekłamanym i nieracjonalnym? no poprostu czasem mam ochotę kilku dla przykładu wybić może by im pomogło? ale pewnie nie... a pozatym co ja pieprze, przecież jestem ponoć pacyfistą, zresztą pieprzenie, jaki ze mnie pacyfista co sie źle czuje jak komuś raz w tygodniu nie wklepie. Ale ostatnio życie mnie wciąga jak psychodeliczny kibel. Bo może fajnie by było pozbyć się tych wszystkich moich popapranych zasad i skożystać z tego co ten kibel daje... co mam taki sam stać, jak tam się tak fajnie w gównie wiara tapla. Ale nieważne miałem kończyć opowiadanie, a pisze jakiś shit... wymiociny marnej egzystencji. Fajni jesteście że doczytalście aż dotąd, ale to jeszcze nie koniec... Niech mi ktoś zrobi o tak: tak duchowo co? albo nie bo teraz to zrobicie bo poprosiłem. Idę powieśić swoje ideały a jutro przepiję wszystkie swoje pieniądze... dobry plan co nie.
Wieści z frontu walki z samym sobą:
Dokonaliśmy desantu na południowym wybrzeżu moralności i przeszliśmy do ofensywy...
No to może by sobie poużywać... jest jeszcze plan b. może gdzieś jest jednak miejsce dla mnie. może czas poszukać. ale mi sie nie chce, leniwy jestem. no i jest plan c. ostatecznie... fajnie jest czasem zniszczyć totalnie coś co się tak długo budowało... totalne zgruzowanie wewnętrznie samego siebie od środka... ciekawy pomysł co nie? Ciekawie tak czytać co wytważa chory umysł po nocach? Nie macie czegoś lepszego do roboty? Męczycie się tutaj z tymi moimi błędami ortograficznymi... no i kolejnu dowud że jestem szurnient... nawet nie potrafięzapamiętać jak się pisze proste słowa... co tam! nawet tabliczki mnożenia nie umiem... dno intelektualne co? a ja się uważam za lepszego od dresów... siedze w autobusie, obserwuję takich ludzi i czuję się lepszy, a to oni są lepsi, bo potrafią sobie radzić z życiem... no i racje miał Mutable, a ja się tak broniłem i mówiłem że nie, że to nie prawda... pewnie prawda... wszyscy mają rację, tylko nie ja... ale co tam... położył bym się i przestał myśleć, ale ten głupi mechanizm ciągle działa sam z siebie i po co? i na co się pytam? Lepiej nie myśleć
"chciałbym być zwierzęciem, kotem, albo psem,
mniej wiedzieć, a czuć więcej"
Tak Maleńczuk śpiewał...
Może w przyszłym życiu? na szczęscie wierzę w reinkarnację. Ale do tego jeszcze troszkę, na szczęście nie jestem jeszcze tak popaprany żeby targnąć się na swoje żecie... nie martwcie się... nie no kiegyś byłem nawet tak głupi, ale mi przeszło, ale i tak jest fajnie stać na balustradzie balkonu, ale co tam... ale pieprze... shit mam we łbie nasrane chyba co nie? A powiem wam coś... ja tak będę chyba do rana... no wywnętrzam się jak głupi... daję potencjalnym wrogom broń do ręki, tak się czóję, jak komuś za dużo powiem to potem się czuję zagrożony, dopiero jak znam kogoś kilka lat i jeszcze nie wpakował mi sztyletu słów w plecy to przestaję się przy nim krępować... chcecie wiedzieć coś jeszcze? no proszę zapytajcie się? może trafi to do mnie tutaj do przeszłości kiedy to piszę? A ja wolę psy od ludzi, bo psy nie mówią... łatwe to nieprawdaż? nie stawiają mi żadnych wymogów. Ktoś u góry mi zrobił umer i wsadził mnie w luzkie ciało. Na numery mu się zebrało, ale co tam! Taki jest quest i nabije sobie na nim xpeków. Powidzcie wy mi czy wy mnie jeszcze chcecie znać? Oh ah alę się nad sobą rozczuliłem... ooo ale ja biedny oh! ah! Dobra co to ja miałem... acha wżucam sobie good mod no już lepiej... mam nadzieję że dacie sobie radę z tym że się na was duchowo-umysłowo wywaliłem co miałem w środku. Wybaczcie że post jest jaki jest, ale nie zamieżam czytać tego co napisałem.
Z pozdrowieniami:
Moździerz Bez Pocisku
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez moździerz 220mm dnia Czw 5:45, 15 Gru 2005, w całości zmieniany 3 razy
|
|